Wewnętrzne ubóstwo


z-small.jpg

k-small.jpg

Dźwięk kościelnych dzwonów niósł się przez lasy, ponad wodą i nad łąką. Różnił się w zależności od tego, czy płynął przez las, czy ponad otwartymi łąkami, czy też ponad taflą o tej porze spokojnego jeziora. Dźwięk kształtowany jest przez ciszę; im ona głębsza, tym lepiej słyszalne jest jego piękno. Tego wieczoru, gdy słońce wędrowało właśnie ponad zachodnim brzegiem jeziora, dźwięk kościelnych dzwonów miał zgoła niezwykły ton. Było to tak, jakbym słyszał dzwony po raz pierwszy. Nie były one tak stare jak te wiszące w średniowiecznych katedrach, ale wyrażały nastrój tego wieczoru. 

Prawie nigdy nie słuchamy szczekania psa, płaczu dziecka czy śmiechu mijającego nas człowieka. Odseparowujemy się od wszystkiego, a potem patrzymy na każdą rzecz i słuchamy jej z perspektywy tego odosobnienia. Właśnie takie izolowanie się ma destruktywny charakter, w nim bowiem tkwi cały konflikt i zamęt. Gdy słucham dźwięku tych dzwonów w całkowitej ciszy, to ten dźwięk przenosi mnie ponad jeziorami i lasami. Można odczuć jego piękno, gdy nie jest się od tego dźwięku odrębnym, gdy stanowi się jego część.

Medytacja kładzie kres rozszczepieniu, nie w wyniku aktów woli lub pragnień, nie poprzez poszukiwanie przyjemności w czymś, czego jeszcze nie posmakowaliśmy. Medytacja nie jest czymś odrębnym od życia; jest samą jego istotą, jest jądrem codziennej egzystencji. Słuchać dzwonów, słuchać śmiechu wieśniaka przechodzącego z żoną nie opodal, słuchać odgłosu dzwonka roweru, na którym jedzie mała dziewczynka: medytacja otwiera pełnię życia, a nie tylko jego część.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

LEŚNICZY, LEŚNICZYNA I DUCHY

Bóg stworzył pożywienie, a diabeł kucharza

Czy odkryłeś, kto umiera, kiedy się umiera?